Zacznę od pytania. O co chodziło z tą babką/wiedźmą w tym jakimś nie wiem, lesie? Trzymali ją w zamknięciu żeby ktoś ją zabił? O co z tym chodziło bo może coś ominąłem. I co się w ogóle odj*bało, że ona się pojawiła podczas walki na słoniu mimo, iż poderżnął jej gardło?

Teraz opinia. Straszny średniak. Mordobicia jak zawsze na świetnym poziomie ale ta reszta naprawdę kulała. Po 30 min główny bohater powiedział swoje pierwsze dwa zdania, co w sumie mi nie przeszkadzało. Walki bronią białą były dobrze przeplatane z walką wręcz oraz lepiej działała praca kamery niż w poprzedniej części. Mimo, że dałem dość dużo plusów a ocenka to tylko 5 to muszę się obronić, że totalnie mnie ta historia nie wciągnęła. Nie ogarnąłem o co chodzi z tą babką z pytania. Ta ceremonia otwarcia trwała więcej czasu wraz z wygibasami Tianga niż walka w tym pałacu i jako, że leżałem w łóżku i nie chciało mi się wstawać by przewinąć tego to aż się pogrążyłem w myślach i czułem się jak bym zasnął. Z tym czarnym "rycerzem" z wiklinowym koszem na głowie to też dowalili. Stoi sobie, oglądający stwierdza, że to pewnie będzie jakiś badass a tutaj tylko 2 razy mieczem dziabnął i był w tle no i tak chwilowa potyczka bohatera z wiedźmą czy kim ona tam była. Po prostu rozwaliło mnie jak z tego bambusa przeleciała z 10 metrów. Dla scen walk można obejrzeć gdy się człowiekowi nudzi wieczorem ( oraz dobry film jeśli ma się problemy ze snem gdy zaczyna się scena otwarcia ceremonii ).